wtorek, 8 kwietnia 2014

Pasztet z soczewicy i marchwi

Ale pasztet! Uwielbiam wszystko co jest z soczewicy, ostatnio przeżywa ona w mojej kuchni istne odrodzenie. Dziś przyszła pora na pasztet z soczewicy i marchewki - uprzedzam pasztet nie jest wegański, bo dodałam do niego jajka. Ale może niebawem zmodyfikuję tę wersję, by była wege.

Przygotowanie zajęło mi max 30min - soczewica gotowała się błyskawicznie. Nie wliczam w to oczywiście czasu pieczenia, ale o tym później. Przy okazji zapraszam do lektury artykułu o wartościach odżywczych nasion roślin strączkowych. Znajdziecie go tutaj.





Co potrzebujesz:

- 200g suchej soczewicy czerwonej

- 3  duże marchewki
- 1 łyżka oleju rzepakowego
- 1 cebula
- 2 jajka
- tymianek ok. 1 łyżeczki (ale może być więcej)
- kurkumę 1 łyżeczka
- ostra papryka w wersji sproszkowanej (u mnie 2 łyżeczki, bo lubimy pikantne dania, ale możesz zastąpić ją papryką słodką)
- sól, pieprz - 'do smaku'


Sposób przygotowania.


1) Soczewicę gotujemy, bez wcześniejszego namaczania. Do gotowania soczewicy, absolutnie nie dodajemy soli, bo wtedy dłużej się gotuje i może nie wyjść miękka, wręcz rozpadająca się, a na takiej tutaj nam zależy. Soczewicę jak wspomniałam gotujemy, aż zrobi się z niej papka - u mnie trwało to ok. 20min, ale może to trwać dłużej.


2) Umytą i obraną marchew ścieramy na tarce o grubych oczkach.


3) Cebulę siekamy drobno i podsmażamy na 1 łyżce oleju rzepakowego. Kiedy lekko się zeszkli, dodajemy startą marchew, dusimy do miękkości, by się nie przypalała, możemy dodawać wody. 


4) Miękka marchew łączymy z soczewicą. Całość intensywnie mieszamy, by składniki dokładnie się połączyły. W tym momencie dodajemy wszystkie przyprawy wg. uznania i naszych preferencji smakowych. 


5) Do przygotowanej masy dodajemy 2 jajka. Dokładnie mieszamy i wylewamy do formy, wcześniej wyłożonej papierem do pieczenia. Forma powinna być ona podłużna. Ja niestety takiej nie mam i pasztet upiekł się w tortownicy ;-)


6) Czas pieczenia to ok 45-60 min w temp. 190 st.C w piekarniku z termoobiegiem. Mój piekł się godzinę, ale to ze względu na dziwną formę jak na pasztet.



Po ostudzeniu idealny na kanapki, ale także jako przekąska. Pychota!

Smacznego!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz